Wstałem rano i poszedłem na sam koniec półwyspu na którym jest Krabi. Okazało się, że jest tam kawałek błotnistej plaży na którą jakby ktoś próbował wejść to zapadłby się po kolana, a na tej plaży mnóstwo dziurek, i wyłaniające się z nich setki krabów.
Wróciłem do hotelu, spakowałem się i o 11 zostałem odebrany spod hotelu na busa do Penang. Busem dojechałem do Hat Yai, tam przesiadłem się do kolejnego busa którym dojechaliśmy na miejsce. Przejście graniczne z Malezją bez żadnego pytania od strony pograniczników. Ale po przekroczeniu granicy byliśmy kontrolowani jeszcze 2 razy najpierw zatrzymali nas i puścili, drugim razem sprawdzali paszporty.
O 20:00 tutejszego czasu (godzina do przodu w stosunku do czasu w Tajlandii) dojechaliśmy do George Town na wyspie Penang. Odczuwalna wilgotność bardzo duża, temperatura powietrza jak na wieczór też wysoka. Czułem się tak jakbym wszedł do gotującej kuchni w upalny dzień. Hotel znalazłem wcześniej w polecany Internecie Noble Hotel, cena 25 RM (25 zł) za dobę za single room , w dzielnicy chińskiej u Chińczyka, warunki średnie, ale czytałem, że najlepszy w okolicy i do tego najtańszy, także gdzie indziej nie szukałem. Przy meldunku musiałem podać swoje dane osobowe, zawód (nie wiem po co komu mój zawód?) skąd przybywam, dokąd jadę.
Okazuje się że o tej godzinie legalna wymiana waluty jest niemożliwa, ale poszedłem po barach ulicznych zapytałem o możliwość wymiany i poszedłem do wskazanego sklepu i tam wymieniłem parę dolarów, tak żeby było na jedzenie a w hotelu umówiłem się że zapłacę jutro.