Sen był krótki bo tylko 2 godz., ale szybko trzeba było się przestawić i dostosować się do różnicy czasu. Razem z Czechami wyruszyliśmy na zwiedzanie Bangkoku, zaczęliśmy łapać azymut, próbowaliśmy określić na mapie gdzie jesteśmy i zaczepił nas jakiś człowiek oferując pomoc i powiedział nam, że nie ma sensu żebyśmy sami chodzili tylko on załatwi nam tuk-tuka i za 10 BHT od głowy zawiezie nas tam gdzie trzeba. Zgodziliśmy się pojechaliśmy do jednej świątyni, drugiej, trzeciej (uzupełnię później co to były za świątynie bo się pogubiłem) i następnie zawiózł nas do krawca, a ten zaproponował uszycie garnituru, popatrzeliśmy na siebie i wyszliśmy, następnie zawiózł nas do biura podróży, zapytaliśmy o interesujące nas wyjazdy i wyjazd do Krabi autobusami miał kosztować 2600 BHT (260 zł) i wtedy już wiedziałem że człowiek ten jest naganiaczem, poprosiłem go żeby woził nas po świątyniach, to zawiózł nas do kolejnej i jak wyszliśmy to już go nie było.
Poszliśmy na Kho San Road, bo było niedaleko i tam kupiliśmy bilet do Ayutthaya za 450 BHT (45 zł) opcja przy dużym napięciu czasowym bardzo korzystna i kupiłem bilet do Krabi też na dzień następny za 650 BHT(65 zł)
Później pieszo poszliśmy do Pałacu Królewskiego wstęp 500 BHT (50 zł) i do Świątyni Leżącego Buddy 100 (BHT). Pozostałe miejsca w Bangkoku odwiedzę pod koniec mojej wycieczki.